Niezależni w Służbie dla Polski

Deformacja walki z korupcją fundowana Polakom

Reagując na ostatnie doniesienia o kolejnych etapach prac nad projektem ustawy o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, trudno uciec od refleksji, że niezgoda na funkcjonowanie wyspecjalizowanej służby w zakresie walki z szeroko pojętymi zjawiskami korupcyjnymi i skoncentrowanej na ochronie ekonomicznego bezpieczeństwa państwa, jest konsekwentnie promowana wyłącznie w imię politycznego odwetu, a nie w trosce o dobro państwa, co postaramy się rozszyfrować, pokazując grę „sprawą CBA”, stanowiącą wedle umowy koalicyjnej priorytet działań obecnego Rządu. Niestety głos medialny rządzących niesie się echem dobitniej niż ciężka praca w służbie dla społeczeństwa, którą funkcjonariusze i pracownicy CBA prowadzą od 2006 r., zdobywając szacunek współpracujących z nimi prokuratorów, partnerskich służb w Polsce i za granicą oraz przedstawicieli międzynarodowych instytucji zajmujących się zwalczaniem zjawisk godzących w przejrzystość życia publicznego. A nade wszystko ciesząc się z szacunku okazywanego przez obywateli przekonanych, że przez 18 lat funkcjonowania CBA zmieniła się mentalność społeczeństwa nietolerującego zjawisk korupcyjnych, ponieważ są zagrożeniem nie tylko dla finansów publicznych i gospodarki, ale również godzą w podstawy demokracji.

W ciągu 35 lat po odzyskaniu niepodległości nie było grupy zawodowej, która doświadczałaby tak konsekwentnego niszczenia jej dorobku i kwestionowania sukcesów. Nawet w uzasadnieniu do ogłaszanego obecnie projektu ustawy nie przedstawiono żadnych merytorycznych argumentów, wpisano wyłącznie medialne zarzuty, którymi żonglowano przez kilka lat w przestrzeni publicznej. Głównym dowodem na zasadność stawianych zarzutów uczyniono wskaźnik poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie, tj. wskaźnik indeksu percepcji korupcji, którego obniżenie było powodem spadku miejsca Polski w rankingu państw skutecznie walczących z korupcją. Przy czym nie wzięto w nim pod uwagę bardziej złożonych uwarunkowań, szczególnie nierzetelnych kampanii medialnych wpisujących się w reguły walki politycznej, podczas której sterowano poczuciem zagrożeń korupcyjnych, z którymi rzekomo miało sobie nie radzić upolitycznione CBA. Zastosowano typowy mechanizm oparty na kolportowaniu zafałszowanej narracji, która w konkretnych środowiskach opiniotwórczych i decyzyjnych politycznie niezainteresowanych rzetelną weryfikacją, dała oczekiwane pozory wiarygodności, uruchamiając na niespotykaną skalę proces zohydzania formacji na wielu frontach, o czym będzie jeszcze mowa. W takiej oto atmosferze, wykreowanej na potrzeby spektaklu mającego kamuflować działania odwetowe, uczyniono wskazany wyżej indeks percepcji, instrumentem do uzyskania szerszej aprobaty społecznej dla działań Rządu. W okolicznościach, w których wyłącznie medialnie przesądzono o nielegalnym charakterze działań CBA, naruszając podstawowe normy rzetelnej komunikacji, która dawałaby obywatelowi szanse na zobiektywizowanie oceny działania służb w obliczu faktów, a nie ich tendencyjnej interpretacji.

Mając na uwadze, że żadna służba czy instytucja działająca w sposób efektywny nie jest wolna od błędów, aż trudno nie dostrzegać, że w Polsce tylko CBA zostało wpisane na stałe w moduł konfrontowania się środowisk politycznych walczących o władzę lub próbujących ją utrzymać, stosując wszystkie możliwe, łącznie z niegodziwymi, techniki medialnego procesu, które dla jednych powierzchownie, dla innych brutalnie, mają odcisnąć piętno na ludziach z CBA lub kojarzonych z CBA, bez względu na rzeczywistą wymowę faktów, których wartość można oszacować wyłącznie w sprawiedliwym procesie, prowadzonym sine ira et studio.  Ale nie o fakty tu chodzi, tylko o partykularny interes konkretnej osoby, partii czy środowiska, które uważa, że posiada licencje na działania, które ponad wszelką wątpliwość mają wykazać rację subiektywną, opartą na przekonaniu o nieskazitelności własnej lub środowiska, które broni się, rozpoczynając od medialnego ataku na służbę, nie zważając na koszty związane z bezpieczeństwem państwa wpisanym w ponadpartyjną rację stanu. Działając również niszcząco na kształtowanie rzetelnej przestrzeni komunikacyjnej, sprowadzając opinię publiczną do poziomu pudła rezonansowego będącego częścią politycznie skrojonego anturażu. Podobnie dzieje się z wciągniętymi do dyskusji osobami, posiadającymi środowiskowy autorytet, które popierając niedorzeczne tezy o przestępczej działalności CBA w związku z nabyciem konkretnego systemu techniki operacyjnej, prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy z instrumentalnego charakteru tego spektaklu, w którym nie posiadają eksperckiej autonomii tylko rolę do odegrania i w tym jednym aspekcie nie różnią się od funkcjonariuszy CBA. Bezsprzecznie należy podkreślić, że opinia publiczna ma ważny udział w ocenie funkcjonowania CBA, gdyż jest głosem społeczeństwa, któremu CBA służy, ale nie powinna być kształtowana w warunkach suflowania narracji i wywierania presji przez rządzących i środowiska wspomagające wyżej wskazany proceder, bezrefleksyjnie i co gorsza bezkarnie.

Trzeba jednak przyznać, że w spektaklu „zlikwidujemy CBA” wzniesiono się na wyżyny hipokryzji, tworząc od kilku lat gęstą sieć spekulacji i sofistycznych interpretacji w sprawie tzw. systemu Pegasus, szczególnie wykorzystując aktywność grupy Citizen Lab, dostarczającej pożywki o mitycznej, masowej inwigilacji cyberbronią, do której również przystąpiły osoby posiadające wątpliwości natury merytorycznej, ale niemające wiedzy na temat stanu faktycznego, kluczowego dla zasadności wniosków o nielegalności działań służby. Efekt medialny utrzymywany dzięki komisji senackiej, komisji europejskiej tzw. PEGA, kampanii medialnych z wykorzystaniem głosów eksperckich, kontroli NIK, artykułów a przede wszystkim doniesień osób, które od Citizen Lab otrzymały informacje świadczące o jakiejś zewnętrznej ingerencji odnotowanej w telefonie, posłużył do podtrzymywania przeświadczenia obywateli o wysokim poziomie zagrożeń. Oczywiście odbywało się to ze szkodą dla wizerunku służby, która poza oficjalnymi i zdawkowymi zapewnieniami nie mogła przeciwstawiać się tak nierzetelnie sformatowanemu przekazowi, mając na względzie jej odpowiedzialność za bezpieczeństwo ustawowych zadań, realizowanych w trybie bezwzględnej ochrony osób, udzielających pomocy, funkcjonariuszy operacyjnych, metod i form pracy operacyjnej. Trudno również nie odczuwać zawodu, że sformatowany tendencyjnie przekaz w trybach sejmową komisji śledczej nadal służy do pozbawiania wizerunku CBA, ale dla funkcjonariuszy zapewne różnych formacji, rozumiejących służbę dla dobra kraju, bardziej istotne jest konsekwentne rozhermetyzowywanie systemu bezpieczeństwa państwa przez działalność owej komisji, która ignorując porządek prawny, w celu zweryfikowania jego prawidłowości (sic!), w zasadzie orzeka o winie od momentu powołania, wyodrębniając składy domniemanych grup przestępczych, licząc na złowienie w sieć niemalże całego społeczeństwa, które ma się bać „cybernetycznej broni” rzekomo wymierzonej w każdego obywatela. To nic innego jak argument demagogiczny, pozbawiony szacunku dla rozsądku, faktów i prawa, które wyznaczało granice legalnego działania CBA. I wiedzą to przede wszystkim ci, którzy oskarżają CBA, ponieważ posiadają dokumenty, potwierdzające, cytując Ministra Sprawiedliwości, że „służba paradoksalnie dbała o dokumentowanie swoich działań”. Mimo tego tworzone są kłamstwa, a występujące wątpliwości lub uchybienia klasyfikowane są jako ciężkie naruszenia przepisów prawa po to, żeby osiągnąć swój partykularny cel.

W uproszczonych sformułowaniach jednoznacznie negatywnych dyskredytuje się ustawowe uprawnienia nie tylko CBA, dewaluując przed opinią publiczną rozumienie i wartość kontroli operacyjnej, służącej pozyskiwaniu dowodów przestępstw. Służą temu przekazy medialne ignorujące jej istotę, nie wskazuje się bowiem, że polega ona na weryfikowaniu zgodnie z zasadą subsydiarności istotnych przesłanek, których ostatecznej wartości dowodowej nie można wycenić przed jej włączeniem, ponieważ nie byłaby wtedy zasadną, może więc być w konsekwencji niewynikową, co absolutnie nie oznacza, że nieuzasadnioną, w sytuacji spełnienia wszystkich przewidzianych prawem warunków, w tym koronnego tj. zgody sądu. Tymczasem opinia publiczna karmiona jest kategorycznymi stwierdzeniami o „wyłudzeniu kontroli” przez CBA, żeby nadać jej charakter przestępczy, czyli wprost przeciwny do zamysłu ustawodawcy, uznającego tę metodę za konieczną w demokratycznym państwie prawa, ponieważ bez niej ochrona obywateli i państwa jest niemożliwa. Modelowanie w ten sposób wiedzy na temat pracy operacyjnej jest niegodziwe wobec społeczeństwa, ale przede wszystkim wobec funkcjonariuszy, którzy poświęcają swoje zawodowe życie służbie dla bezpieczeństwa obywateli. Widać wyraźnie, że podporządkowanie głównej tezie, iż CBA zasługuje na likwidację, nie zna kosztów bezpieczeństwa, dlatego bezrefleksyjnie prowadzi się medialną narrację, nie bacząc na naruszanie powszechnie obowiązujących zasad: domniemania niewinności, legalizmu, pewności prawa, domniemania konstytucyjności, ochrony zaufania obywateli do państwa, proporcjonalności ze względu na ochronę dobra Rzeczpospolitej Polskiej, wiedzy koniecznej tzw. need to know, i wielu innych reguł ustanowionych dla zabezpieczenia prawidłowości przeprowadzania przesłuchań procesowych, dobra postępowań toczących się równolegle na podstawie materiału dowodowego, pozyskanego przez służby w wyniku kontroli operacyjnej, a także dotyczących zarządzania ryzykiem w związku z ujawnianymi podatnościami istotnymi dla systemu bezpieczeństwa państwa.

Należy również podkreślić, szczególnie dla zmanipulowanej opinii publicznej, iż nie mamy wątpliwości, że każde podejrzenie popełnienia przestępstwa również przez funkcjonariusza CBA powinno znaleźć swoje miejsce w prokuraturze, a każdy przepis prawa, który korzystał z zasady domniemania konstytucyjności, powinien zostać poprawiony, jeśli jego zastosowanie mogło rażąco przyczynić się do naruszenia powszechnie obowiązujących norm. Ale nie jest to wystarczający powód do medialnego linczu całej formacji i tym bardziej likwidacji, czyli zaprzepaszczenia profitów wynikających z prawdziwego dorobku CBA i inwestycji, które poniosło społeczeństwo polskie w związku z funkcjonowaniem niezależnej i wyspecjalizowanej służby.

Kolejny aspekt opisywanej gry „służbą CBA” odnosi się do pozorów reformatorskiej inicjatywy. Medialność likwidacji CBA, którą zapewnia sobie Rząd po każdym etapie procedury legislacyjnej, daje mylne wrażenie, że reforma została przygotowane perfekcyjnie, bo Premier wypowiada zaklęcia, że bardzo poważnie traktuje walkę z korupcją, pozostawiając wrażenie, jakby działania w tym zakresie były dynamiczne i przybliżały do wątpliwych profitów zaproponowanej reformy. Owszem, dynamiczne i skuteczne były tylko starania, aby wpisać likwidację CBA w umowę koalicyjną i poddać ją dyktatowi kalendarza wyborczego z pełną świadomością, że półtora roku pozorów utrzymywanych do wyborów prezydenckich musi odcisnąć się na osłabieniu państwa w zakresie walki z korupcją. Medialne przekazy były bowiem jednoznaczne, że Prezydent RP nie podpisze ustawy, ze względu na brak merytorycznych przesłanek uzasadniających reformę polegającą na anihilacji wyspecjalizowanej służby. Należy więc zauważyć, że jeśli w powyższym zakresie nie było niedomówień, to brnięcie w likwidację CBA było działaniem z założenia podejmowanym bez skrupułów i kosztownym, ponieważ zmuszało cztery formacje, a więc CBA, Policję, KAS i ABW do absorbowania sił na przygotowania do zadań, których realizacja nie tylko została odsunięta w czasie, ale do teraz posiada status niepewnej, ponieważ nie można wykluczyć, że nowy prezydent będzie w tym zakresie podzielał zdania obecnie urzędującego. Zestawiając tę okoliczność z doniesieniami z różnych formacji, że priorytetem po roku rządów jest nadal poszukiwanie przysłowiowych „igieł w stogu siana”, żeby można było zasilać medialny proces rozliczeń obecnej opozycji parlamentarnej, jak również wyłamujących się z odwetowego paktu koalicyjnego, to bezsprzecznie łatwiej uwierzyć, że konsekwencja w realizacji tego osobliwego terminarza likwidacji CBA posiada wyłącznie charakter odwetowy.

Trudno bowiem uwierzyć, że w stanie likwidacji instytucja jest w szczytowej formie swojej ustawowej działalności, przeznaczając pewną część swojego zasobu kadrowego i aktywów na organizację likwidacji samej siebie, szacując zapewne, że wielu funkcjonariuszy zmęczonych poczuciem niepewności jutra, odejdzie w styczniu 2025 r. W dwóch pierwszych miesiącach 2024 r. mogli oni jeszcze żyć w przeświadczeniu, że hasło wyborcze zostanie zweryfikowane przez rozsądek rządzących, ale nadzieje okazały się płonne. Pierwszy umowny termin likwidacji CBA był wyznaczony na 1 stycznia 2025 r., ale zaznaczyć należy, że w pakiecie przygotowawczym funkcjonowały terminy powołania odpowiednich pełnomocników, których zadania miały być zainicjowane kilka miesięcy wcześniej i zakończone w terminie wejścia w życie ustawy. Kolejne przesunięcia terminów są więc tylko przedłużeniem istniejących procesów, które rozpoczęły się na dobre w połowie bieżącego roku. Obecnie obowiązuje termin 1 lipca 2025 r., a niektóre przepisy mają wejść w życie 1 kwietnia 2025 r., co jest w całym przedsięwzięciu dość istotne, ponieważ rządzący dość pewnie ogłaszają, że „ma się wydarzyć to, co wydarzyć się ma”. Zważywszy, że 1 kwietnia 2025 r. wedle zapowiedzi będą obowiązywać przepisy wyprzedzające wejście w życie ustawy, która nie nabyła mocy obowiązującej, nie będąc najpóźniej w marcu podpisaną przez Prezydenta, czy to nie Prima Aprilis? Niestety nie, to przykład fragmentarycznej komunikacji na potrzeby zainteresowanej reformą opinii publicznej, wierzącej że wszystko odbywa się dynamicznie i zgodnie z planem.  Główne założenia reformy też nie napawają optymizmem, można streścić je do kilku decyzji o: rozproszeniu aktywów CBA i wypracowanego przez lata potencjału osobowego, wraz z przesunięciem w nowe miejsca, skazując go na przymusową adaptację, a więc licząc się również z jego utratą, natomiast organy przysposabiające ten rozproszony potencjał uszczęśliwia się wizją transformacji, w którą trzeba będzie inwestować w kilku miejscach, a nie w jednym, odsuwając myśl, że przy takiej strukturze walki ze zjawiskami korupcyjnymi, mitygowanie ryzyk w procesie zarządzania związanych m.in. z powielaniem kompetencji, mnożeniem szczebli decyzyjnych, dewaluacją odpowiedzialności, wyodrębnianiem się tzw. niczyich stref działania, to bardzo kosztowna inwestycja.

Czytając projekt odnosi się wrażenie, że jego twórcy też podzielają wskazane wyżej ryzyka, ponieważ poprawione obecnie przepisy w przedmiocie właściwości rzeczowej poszczególnych beneficjentów likwidacji CBA (obecnie art. 159 projektu, w poprzednim art. 152), nadal nie zmieniły swojego poziomu ogólności i stwarzają wrażenie raczej dopasowywanych do istniejących ustaw kompetencyjnych niż przeanalizowanych dogłębnie pod kątem krzyżowania się uprawnień, odnotowywanych podczas wieloletniego współdziałania służb. Ponadto zapewnienia o wzmocnieniu koordynacji działań również nie budzą aplauzu, szczególnie w zakresie osłony antykorupcyjnej, których jakość nie wychodzi poza wprowadzenie pewnego prostego schematu: kto do kogo wnioskuje, kto wskazuje podmiot wiodący w działaniach osłonowych, ile razy na rok aktualizowany jest wykaz przedsięwzięć osłonowych, to jest układającego się w organizacyjną mikroprocedurę, która pozostaje w luźnym związku z zapewnieniami z „Uzasadnienia” do projektu ustawy, że koordynacja ta „przełoży się na umiejętne wdrożenie, w strukturach i obszarach właściwości rzeczowej im przyporządkowanej, miarodajnej i efektywnej profilaktyki przeciwdziałania zjawiskom korupcjogennym poprzez ciągłe działania edukacyjne i informacyjne. Z kolei rozłożenie ciężaru walki z korupcją na kilka instytucji pozwoli w przypadku wykrycia tego rodzaju przestępstw na podejmowanie skutecznych, profesjonalnych i w pełni niezależnych działań ukierunkowanych na ściganie faktycznych sprawców przestępstw korupcyjnych, nie zaś realizowania czynności wpisujących się w walkę polityczną”. Trudno w projekcie również znaleźć kompleksowe rozwiązania, umożliwiające obniżenie ryzyka zdarzeń istotnych dla bezpieczeństwa państwa wymagających precyzyjnej koordynacji, ponieważ projekt nie przewiduje rozwiązań odnoszących się do efektywnej struktury nadzoru i koordynacji działań Premiera nad formacjami, podlegającymi Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji, Koordynatorowi Służb Specjalnych i Ministrowi Obrony Narodowej, ale również Ministrowi Sprawiedliwości, Ministrowi Finansów, zważywszy, że realizacja każdej osłony, w tym antykorupcyjnej jest zawsze testem dla kompatybilności działań wszystkich resortów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. W tej części może warto jeszcze odnotować nie całkiem złośliwie, że jest jedna niewielka zmiana, która może świadczyć o tym, że machina legislacyjna dostrzegła dysonans między tekstem ustawy a szumnymi zapowiedziami rozsiewanymi medialnie o profitach likwidacji CBA. Zmieniono bowiem tytuł ustawy, z poprzedniej nazwy „ustawa o wzmocnieniu koordynacji działań antykorupcyjnych, likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz zmianie niektórych ustaw”, wyrzucając ostatnią frazę i usuwającw wyrażeniu  „o wzmocnieniu koordynacji” rzeczownik „wzmocnieniu”, co dla niniejszej opinii również wydaje się istotne. Trudno bowiem nie zauważać, że poważne problemy kadrowe w KAS, Policji i CBA, czy też niekorzystne statystyki, szczególnie dotyczące wzrostu liczby fikcyjnych faktur przez ostatni rok i spadających zysków z działalności spółek z kapitałem skarbu państwa, pozostają między sobą w korelacji. Uważamy, że proces uporczywego likwidowania CBA i związanej z nim transformacji pozostałych służb, już obniżył poziom efektywnej walki z korupcją, dlatego licząc na solidarne wsparcie opinii publicznej, a nade wszystko funkcjonariuszy innych formacji, nie tylko jesteśmy przeciwni likwidacji CBA, ale również postulujemy o odpowiednią dystrybucję środków finansowych, w celu kadrowego zasilenia wskazanych wyżej formacji. 

Na koniec warto podzielić się smutną refleksją, że zapowiadany kierunek zmian jest fasadowy i nie łączy się z nową jakością funkcjonowania polityki antykorupcyjnej, której przedsmak prezentowany jest w projekcie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zwalczania korupcji, zastępująca decyzję ramową Rady 2003/568/WSiSW oraz Konwencję w sprawie zwalczania korupcji urzędników Wspólnot Europejskich i urzędników państw członkowskich Unii Europejskiej oraz zmieniająca dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1371 [1], do lektury której zachęcamy, biorąc pod uwagę, że niedługo będzie wymagała implementacji do krajowego porządku prawnego i nie ma obecnie przeszkód, aby przystosowywać się do rozwiązań w niej prezentowanych, chroniąc się przed ponoszeniem w przyszłości dodatkowych kosztów transformacji struktur antykorupcyjnych w państwie, tylko dlatego, że obecnie rządzący nie przewidują istnienia niezależnej wyspecjalizowanej służby antykorupcyjnej.

Odwołując się przykładowo do art. 4 ww. dyrektywy w sprawie zwalczania korupcji, po poprawce zgłoszonej w lutym 2024 r., można odnotować kierunek, w którym państwa członkowskie powinny podążać, wykazując dbałość o to, aby ich wyspecjalizowane organy: były niezależne od rządu i zdolne do samodzielnego podejmowania decyzji w indywidualnych przypadkach, wykonywały swoje funkcje wolne od nieuzasadnionych wpływów politycznych i stale dysponowały wystarczająco licznym wykwalifikowanym personelem, w tym na szczeblu operacyjnym, oraz zasobami finansowymi, technicznymi i technologicznymi, jak również uprawnieniami i narzędziami niezbędnymi do zapewnienia skutecznego wykonywania powierzonych im zadań oraz właściwego nimi administrowania [2], jak również: aa) były zarządzane przez członka wykonawczego lub członków wykonawczych, którzy – podczas wykonywania swoich zadań i korzystania z przysługujących im uprawnień zgodnie z niniejszą dyrektywą – pozostają wolni od bezpośrednich lub pośrednich wpływów zewnętrznych i nie zwracają się o instrukcje do żadnej osoby fizycznej lub prawnej ani ich nie przyjmują oraz którym zapewnia się odpowiednią i wystarczającą kadencję gwarantującą niezależność polityczną; członek wykonawczy lub członkowie wykonawczy są powoływani w drodze przejrzystej, otwartej i niedyskryminującej procedury zgodnie z zasadą nadzoru legislacyjnego; kryteria wyboru muszą być przewidywalne i znane nie później niż rok przed planowanym powołaniem [3]. Trudno więc uznać, że rozproszony system walki z korupcją fundowany przez obecną władzę, bez głównej służby dedykowanej wyłącznie do ścigania korupcji na szczytach władzy i dla ochrony ekonomicznych interesów państwa, będzie w stanie sprostać szerokiemu zakresowi działań antykorupcyjnych przewidzianych przez tę dyrektywę.

Mamy również nadzieję, że ten zbiorowy proces medialny, którym sterują obecnie rządzący, a który w przyszłości z pewnością będzie obszarem naukowych dociekań socjologów badających zjawiska społecznego linczu, zostanie przerwany pod wpływem tej samej opinii publicznej, która osiemnaście lat temu była zgodna w kwestii utworzenia Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Potrzebujemy sprzeciwu obywateli i zakończenia działań godzących w dobre imię i godności zupełnie niewinnych funkcjonariuszy, którzy z poświęceniem służą i służyli dobru społeczeństwa, w myśl składanej przysięgi i w imię bezkompromisowej oraz niezależnej walki, ponieważ zjawiska korupcji uderzają w samo serce demokracji, naruszając jej podstawowe zasady, a mianowicie równość, przejrzystość, uczciwość, bezstronność, legalność i sprawiedliwą redystrybucję bogactwa. Mają one wyjątkowo szkodliwe skutki gospodarcze, takie jak zwiększone wydatki publiczne w wyniku interwencji pozbawionych rzeczywistego interesu, które przynoszą korzyści osobom prywatnym, zniechęcają inwestorów i zakłócają reguły konkurencji [4]. Zwalczanie korupcji ma zasadnicze znaczenie dla poprawy jakości demokracji i pełnej realizacji praworządności. Uznaje się, że zasadnicze znaczenie dla dobrej strategii antykorupcyjnej ma działanie przed zjawiskiem, zapobiegające sytuacjom, które generują praktyki korupcyjne [5].


[1] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/EN/TXT/?uri=COM%3A2023%3A234%3AFIN [11.12.2024]

[2] PROJEKT REZOLUCJI USTAWODAWCZEJ PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO, wniosek dotyczący dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zwalczania korupcji, zastępującej decyzję ramową Rady 2003/568/WSiSW oraz Konwencję w sprawie zwalczania korupcji urzędników Wspólnot Europejskich i urzędników państw członkowskich Unii Europejskiej oraz zmieniającej dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1371(COM(2023)0234 – C9‑0162/2023 – 2023/0135(COD), [W:]  SPRAWOZDANIE w sprawie wniosku dotyczącego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zwalczania korupcji, zastępującej decyzję ramową Rady 2003/568/WSiSW oraz Konwencję w sprawie zwalczania korupcji urzędników Wspólnot Europejskich i urzędników państw członkowskich Unii Europejskiej oraz zmieniającej dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1371, Projekt Rezolucji….., poprawka 82 do art. 4 ust.3 lit. a, https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/A-9-2024-0048_PL.html .

[3] Tamże, poprawka 83 do art. 4 ust. 3 lit. aa nowa.

[4] Projekt rezolucji …, Poprawka 8 do Motywu 5c nowy.

[5] Tamże, Poprawka 2 do Motywu 1b nowy.

Stowarzyszenie Orla Rota – Niezależni w Służbie dla Polski